Piszemy baśnie!

Na lekcjach języka polskiego uczniowie klasy 4c bawili się w baśniopisarzy i stworzyli małe arcydzieła. Proszę przeczytajcie kilka z nich. Naprawdę pomysły młodych adeptów pisarstwa zachwycają.

Chcemy zebrać wszystkie opowieści, ozdobić je własnoręcznymi ilustracjami i stworzyć książkę pt. ZBIÓR BAŚNI KLASY 4C. Efekty pokażemy niedługo na stronie szkoły.

Urszula Baron-Gocha i autorzy baśni z kl.4c

 

„Nowe miasto”

Pewnego razu, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy, żyli sobie Dziad, Baba, Bartek i Zosia. Mieszkali w bardzo biednym mieście razem z rybakiem Janem, Malwiną, staruszkiem Burmistrzem i trzema krasnalami: Dżdżem, Muminkiem i Mikołajem.
Ich miejscowość była na terenie Włoch, ale chcieli być własnym państwem.
Pewnego dnia Burmistrz poszedł na spacer. W środku lasu zauważył dwie postacie- Śnieżnika i Śnieżynkę. Pochodzili z Finlandii. Burmistrz zaprowadził ich do domu Dziada i Baby. Postacie zjadły obiad razem z Bartkiem z Zosią.
Tymczasem w zamku złego króla Mateusza król jadł obiad. Jedzenie od nowego kucharza bardzo mu smakowało. Nagle wpadł na pomysł wybudowania restauracji na działce Burmistrza staruszka. Wysłał tam swego poddanego Ignacego.

W miasteczku wszystko było w porządku, ale Baba odkryła, że Śnieżnik i Śnieżynka mają supermocne, ale nie wiedziała jakie.
Wtedy do miasta wszedł poddany króla, czyli Ignacy.
– Witajcie! Chciałem wam ogłosić że…-zaczął krzyczeć.
Jednak nie zdążył dokończyć, bo cała wieś zaczęła uciekać. Wszyscy krzyczeli:
Aaaaaaaaa! Zniszczą nasze miasto!
Uciekli daleko na koniach i pawiach.
Zatrzymali się nad jeziorem. Byli bardzo głodni. Na szczęście rybak Jan wziął wędki. Ryby brały mocno. Starczyło dla wszystkich.
Nagle Śnieżnik zbudował z roślin dwa domy. Po pewnym czasie okazało się, dlaczego ryby brały tak dobrze, ponieważ posiada moc kontroli zwierząt.
Jednak nie przeżyliby długo bez wody, więc Bartek odważył się wyruszyć w drogę, powiedział do zebranych:
-Pójdę z Zosią do naszych domów po wodę.
Wszyscy się zgodzili, ale zanim poszli Śnieżynka powiedziała:
-Ja też mam supermocne, potrafię robić mikstury. Macie ode mnie dwie mikstury szybkości. Dzięki nim wrócicie lada moment!
Bartek i Zosia wypili je i pobiegli. Po 5 minutach byli na miejscu. Szybko brali wodę, ale zauważył ich Ignacy. Spytał:
-Co wy robicie? Nie uciekliście jak reszta?
Nie wiedzieli co powiedzieć, więc skłamali:
-Nie, bawiliśmy się w domu i właśnie wyszliśmy.
-To biegnijcie powiedzieć reszcie, że nie chcemy zniszczyć ich miasta. Jesteście biedni, więc król chce wam zbudować lepszą wieś, a tą starą zamienić w restaurację. W menu będzie pizza!
Na te słowa Bartek i Zosia natychmiast pobiegli do innych, by im to ogłosić. Po 3 minutach byli na miejscu i powiedzieli:
-Król Mateusz nie chce zniszczyć naszego miasta!!! Chce nam wybudować nową, lepszą wieś!
Gdy to usłyszeli, to od razu wrócili do Ignacego. Nie mieli mikstur, więc byli dopiero po 2 godzinach.
W miejscu starego miasteczka już zaczęto budowę restauracji, a wszyscy mieszkańcy poszli do nowego miasta. Nowe miasto było piękne!
Po jakimś czasie przyszedł król i rzekł:
-Zapraszam całe miasto do nowej restauracji.
Każdy zjadł pizzę, była naprawdę pyszna.
Od tej pory wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Morał: Słuchaj ludzi.

Adam Placek, 4c

 


„Biedne Miasteczko”

Dawno, dawno temu w odległym biednym miasteczku żyły sobie krasnoludki: Baba, Maciek, Marysia, drwal Śnieżnik, Śnieżynka, rybak Alex oraz Dziad.
Pewnego dnia Dziad, Baba i Maciek wsiedli do łodzi i popłynęli na drugi brzeg rzeki, gdyż to tam znajdował się las, w którym rosły największe grzyby. Gdy dotarli na miejsce, Maciek szukając grzybów, oddalił się na chwilę od Baby i Dziada.
Podczas czyszczenia grzyba coś go oślepiło. Odłożył go i zaczął szukać, co by to mogło być. Po chwili pod mchem zobaczył stary, zardzewiały, długi klucz, który jak się później okazało był pułapką złej wiedzmy, gdyż po jego dotknięciu spadła na Maćka sieć. Zaczął wołać Babę i Dziada, ale nikt się nie odezwał.
Usiadł zrezygnowany, oparł się o pień drzewa i powiedział:
-Nigdy już nie wrócę do miasteczka, niepotrzebnie się oddaliłem.
Baba i Dziad bezskutecznie szukali Maćka. Zaczęło się ściemniać, wrócili więc do miasteczka, by poprosić o pomoc rybaka Alexa, który dobrze znał las. Nie wiedzieli , że Alex wypłynął na połów ryb wraz z wnuczką Marysią. Po chwili zaczęli pukać do jego domu. Niestety poszukiwania się nie powiodły.
Baba i Dziad zapłakani poszli do magicznej gąski, która także nic nie wiedziała.
-Nie wiem, gdzie jest Maciek, ale może coś będzie wiedział drwal Śnieżnik i Śnieżynka-powiedziała Gąska.
Baba i Dziad poszli więc do Śnieżnika i Śnieżynki. Jednak oni też nie umieli pomóc, ale rusałka rzekła:
– Pójdźcie do tej złej wiedźmy, to na pewno jej sprawka.
W drodze do złej wiedźmy napotkali trzy inne krasnoludki, które smutne jechały na osiołkach. Baba i Dziad podeszli do krasnoludków i Baba zapytała:
– Co się stało ?
Jeden z nich odpowiedział :
– Nasz przyjaciel spotkał złą wiedźmę i został jej więźniem.
Baba, Dziad i krasnoludki postanowiły, że dalej pójdą razem. Gdy znaleźli złą wiedźmę i jej więźnia, Baba zapytała:
-Wiesz gdzie jest Maciek?
Wiedźma odparła:
– HA!HA!HA! Nigdy wam nie powiem, gdzie jest Maciek, chyba że dacie mi sto złotych monet.
Dziad powiedział:
– Nie mamy tyle monet, jesteśmy biedni.
Wszyscy więc postanowili, że muszą sprzedać miasteczko i opuścić je. Tylko w taki sposób mogą zapłacić wiedźmie i zobaczyć Maćka. Jak postanowili, tak też zrobili. Po chwili już witali się z chłopcem i krasnoludkiem.
Wyruszyli w drogę, by znaleźć nowe miejsce do zamieszkania. Było już późno, więc musieli się zatrzymać. Nazajutrz znaleźli piękne miejsce i najstarszy krasnal powiedział:
-Tu będzie nasz nowy dom.
Krasnoludki wybudowały nowe miasteczko i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Morał: Nigdy się nie poddawaj.

Antoni Gorzelak, kl.4c

 

„Napad złego króla na wioskę Bogacicę”

Dawno temu nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy, żyli sobie Grażyna i Marian. Mieli jednego syna Marcinka i córkę Miję. Marcinek bardzo lubił pomagać tacie na dworze i grać w piłkę, natomiast Mia bardzo lubiła uczyć się angielskiego i kochała chodzić do szkoły. Była w piątej klasie. Mieszkali w dużej wiosce, w której żyli także: Dziad i Baba z synem Kubą (najlepszym kolegą Marcinka), rybak Jan z żoną Sarą, pan Krystian ze sklepu ,,Za rogiem”, burmistrz Bronisław, Diana z córką Himą (najlepszą przyjaciółką Mii) i rusałką Śnieżynką oraz jej ojcem drwalem Śnieżnikiem.
Pewnego słonecznego poranka mieszkańców wioski obudziły straszne wieści. Okazało się, że burmistrza Bronisława porwał zły król Maksymilian z królestwa Boleści. Wszystkich to zszokowało. Śnieżynka i Śnieżnik obiecali mieszkańcom wioski Bogacicy, że uwolnią burmistrza i wszystko będzie tak jak dawniej. Nawet nie zdążyli zadać ciosu złemu królowi, a już tkwili w pułapce. Wszyscy się przerazili. Mia i Hima postanowiły uwolnić ich wszystkich, lecz zanim zaczęły działać król Maksymilian wziął ich do niewoli. Mieszkańcy już powoli tracili nadzieję na ucieczkę, lecz niepotrzebnie się martwili. Mia i Hima przedstawiły plan działania. Wszystkim bardzo się spodobał plan dziewczyn i zamierzali od razu działać. Na początku szło im dobrze. Już prawie pokonali króla, gdy on przywołał stolarza Darka. Wszyscy się przerazili, gdyż on we własnej osobie ciął deski. Następnie skręcał je w magiczny miecz, w tym samym czasie mieszkańcy obmyślali plan działania. Gdy już skończyli, natychmiast wzięli się do pracy. Diana, pan Krystian i rybak Jan odciągali Darka. Dziad, Baba i Sara próbowali zająć czymś króla, a Marian, Grażyna i dzieciaki uwalniali burmistrza, Śnieżynkę i Śnieżnika. Gdy wszystko się udało, Śnieżynka i Śnieżnik zgładzili Darka stolarza i króla Maksymiliana, wtedy wszystko wróciło do normy.
Mówią, że Darek teraz otwiera drzwi w Lidlu, a Maksymilian pracuje na poczcie, natomiast mieszkańcy tamtej małej wioski Bogacicy mieszkają tam po dziś dzień.

Morał: „Współpraca się popłaca”

Hanna Bury kl. 4C

 

„Kraina super bohaterów”

Daleko, głęboko w galaktyce była planeta Super Bohaterów.
Żyli tam dwaj bracia : Błysk i Lot.
Błysk szybko biegał i rzucał błyskawicami, natomiast Lot umiał latać i kontrolować ptaki. Mieszkali w skromnym pokoiku, w którym były dwa łóżka, jedna szafa i magiczne przedmioty. Pracowali jako ochrona w sklepie magicznych przedmiotów.
Pewnego dnia Błysk powiedział:
-Dosyć, nie chcemy mieszkać tak biednie. Musimy się postarać, jeśli chcemy coś osiągnąć.
Zaczęli szukać magicznych przedmiotów i nagle Lot natknął się na posąg, który bardzo ciężko zdobyć.
Dwaj bracia spakowali się i wyruszyli w drogę.
Przechodząc przez las natknęli się na drzewa.
-Co wy super bohaterowie tu robicie, lesie żywych drzew-powiedziało jedno z drzew.
-My szukamy wielkiego, mocnego posągu-odpowiedział Lot.
Wędrowali bardzo długo. Po drodze spotykali różnych bohaterów, np: rozmawiali ze Śnieżnym Tańcem czy Wirującym Marsem, ale nawet nie podejrzewali, że śledzi ich tajemniczy czarownik. Mag chciał powstrzymać ich i robił wszystko, żeby nie zdobyli cudownego posągu.
Bohaterowie chcieli już się poddać się, ale właśnie wtedy ujrzeli błyszczący posąg i poszli po niego. Wtedy czarownik zeskoczył z drzewa i zaczął ich atakować. Bitwa trwała długo, ale to Lot i Błysk ją wygrali.
Od tej pory żyli długo i szczęśliwie, pomagał im posąg, dlatego ich życie zmieniło się na lepsze. Oni wykorzystali moc posągu, aby pomagać innym i zmieniać galaktykę na lepsze.

Morał: Nigdy nie poddawaj się.

Damir Yankiv, 4c

 

„Nowa”

Pewnego zimowego dnia, w naszym mieście pojawiła się nowa rodzina. Od kiedy się przeprowadzili, trzymali się na uboczu. Wszyscy mieli ich za dziwaków. Niespodziewanie po miesiącu ich córka przyszła do szkoły.
Nowa dziewczyna wyglądała i zachowywała się dziwnie. Unikała rozmów i z nikim się nie przyjaźniła. Po lekcjach, szła prosto do domu, który stał na uboczu. Nic o niej nie wiedzieliśmy, poza tym, że ma na imię Maja. Tak mijały dni i tygodnie.
Pewnego dnia szłam przez park i zobaczyłam, że Maja siedzi na ławce. Kiedy podeszłam bliżej, okazało się, że dziewczyna płacze. Spytałam się, co jej się stało? Maja poprosiła mnie, żebym usiadła. Opowiedziała mi swoją historię.
Kiedy jechali całą rodziną autem, drugi samochód w nich uderzył. Jej siostra zginęła. Maja nie mogła się z tym pogodzić. Gdy dziewczyna skończyła opowiadać po prostu ją przytuliłam.
Od tamtego dnia jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Zrozumiałam wtedy, że dziwne zachowanie ludzi, może być spowodowane czymś ważnym w ich życiu i zamiast oceniać, trzeba ich najpierw poznać.

Hanna Lachowicz, 4c

 

„Niezapomniana przygoda”

Za górami, za lasami żyła sobie rodzina : mama, tata, córka i syn. Syn Karol miał 11 lat, a córka Kasia 15 lat. Mieszkali w dużym mieście
Pewnego dnia wybrali się na wieś do babci, gdzie nie było internetu, więc dzieciom bardzo się nudziło.
Po godzinie był obiad i rodzice zaproponowali, aby zaraz po nim wyjść na spacer. Dzieci zgodziły się. W parku zobaczyli tajemniczą postać. Postanowili nie zwracać na nią uwagi, ale ona podeszła do nich. Dzieci uciekły do domu, a tata wezwał policję. Po kilku minutach przyjechał radiowóz, ale było za późno, postać zniknęła.
Kilka dni później, gdy dzieci miały wracać do domu, zauważyły, że mają przebite opony w samochodzie. Musieli zostać u babci, a tajemnicza postać pojawiła się znów, gdy dzieci były na dworze. Podeszli do niej, a wtedy zjawa porwała dziewczynkę, jednak chłopiec zdążył uciec.
Po kilku dniach policja złapała tajemniczą postać. Znalazła się też porwana dziewczynka. Okazało się, że tą tajemnicza marą była sąsiadka, pani Aniela, która nie lubiła dzieci. Kilka lat wcześniej mały Piotrek podczas zabawy zniszczył jej wszystkie grządki z warzywami, ale niestety nie przeprosił. To bardzo rozgniewało starszą panią i od tej pory straszyła wszystkich, którzy zbliżali się do jej ogrodu.
Kiedy sprawa się wyjaśniła i wszyscy się przeprosili, to urządzono pyszny podwieczorek, na którym zajadano się sałatkami z ogródka pani Anieli.
Morał: Przepraszam to magiczne słowo, które czyni cuda.
Koniec

Piotr Felusiak, kl.4c

 

„ZAZDROŚĆ”

Dawno, dawno temu żyła sobie piękna rodzina. Mieszkała w zamku, który miał już ponad 150 lat.
Najpierw wychowywała się tam babcia, ,,Staruszka”, nigdy nikt nie wiedział czemu tak na nią wołano.
Potem zamek przejęła ciotka Marycha, tak na nią wołano, ponieważ to ksywka od imienia Marysia, bo tak miała na imię.
Później okazało się, że dom został opuszczony na 50 lat, ponieważ staruszka jak umarła, miała 50 lat i ciotka też.
Teraz ten zamek należy do przecudownej rodziny i mieszkają w nim: pani Zuzia, pan Antoni-syn pani Zuzi i pana Antoniego, który nazywa się Mateuszek i ma 7 lat oraz siostra Mateuszka, czyli córeczka pani Zuzi oraz pana Antoniego, która nazywa się Amelka i ma 6 lat.
Pewnej nocy, gdy Amelka spała, usłyszała czyjeś kroki, zawołała swoją mamę i powiedziała zapłakana, że jak spała usłyszała, jak ktoś chodzi po jej pokoju, ale mama powiedziała, że to tylko sen. Następnej nocy znów coś chodziło po jej pokoju, ale Amelka wolała: „Nie mówić swojej mamie”. Tak było co noc. Wtedy dziewczynka zaproponowała swojej mamie, żeby jedną noc spała z nią. Gdy w nocy mama się przebudziła, to usłyszała kroki, takie same, jakie opisywała Amelia. Mama zawołała:
-Kto tutaj jest!
I nagle huk! Znowu mama zawołała:
– Halo! Kto tutaj jest!
Mama postanowiła położyć się spać, a na drugi dzień opowiedzieć wszystko swojemu mężowi.
– Jedziemy kupić kamerę !-powiedział tato.
Wieczorem, kiedy pani Zuzia położyła Amelię spać, wszyscy czekali na przebudzenie dziewczynki. W pewnym momencie tata powiedział:
– W końcu !
Domownicy poszli sprawdzić nagranie, oprócz Mateusza . Okazało się , że to on stał za wszystkim.
Amelka i jej brat marzyli o tej samej rzeczy, ale to dziewczynka dostała na swoje szóste urodziny konsolę. Rodzice byli przekonani, że ich syn będzie się cieszył z konsoli z autami, ale niestety byli w błędzie. Chłopiec był zafascynowany prezentem swojej siostry, czyli grą z lalkami.
Co noc zakradał się do pokoju siostry i kiedy ta już spała, to grał.
Mama z tatą bardzo się zdziwili, ale również zastanawiali się, co chciał powiedzieć im sprzedawca.
Pracownik sklepu chciał powiedzieć , że kamera jest zaczarowana , ponieważ wszystko co się dzieje u Amelki w pokoju, to również będzie się działo w opuszczonym budynku.
Kiedy sprawa się wyjaśniła, to wszyscy żyli długo i szczęśliwie .
Morał : Lepiej ludziom nie zazdrościć, ale rozmawiać i wyjawić, co nas dręczy.

Tatiana Prusak kl. IV c

„Trzy przyjaciółki i zła czarownica”

Dawno, dawno temu w odległej krainie żyła Amanda. Dziewczynka chodziła do 4 klasy szkoły podstawowej. Podczas lekcji gramatyki do klasy wszedł Dziadek Mróz. Nie zdziwiło to dzieci, ponieważ często spotykały go w mieście i częstował ich cukierkami. Amanda wraz z Kają i Darią ( które były jej przyjaciółkami ) zaniepokoiły się słowami Dziadka Mroza, który poinformował ich, że dwie postacie napadły na domy w sąsiedniej wiosce. W wiadomościach usłyszeli, że poszukują złego Amadeusz i Ignacego, co pasowało do opisu burmistrza Krystofa z wioski Zębatki.
Przyjaciółki postanowiły to zbadać. Zaplanowały, że o 8 rano spotkają się w głównej alejce obok domu Kai. Podróż zaczęły o godz.9, bo Daria nie zdążyła zjeść śniadania. Na początku podróży spotkały Emilkę ( ma moc przewidywania przyszłości ). Dziewczynki chciały zaprowadzić Emilię do domu, bo siedziała na trawie. Jednak nowa koleżanka nie chciała iść, bo mieszka tam jej mama, zła czarownica( ma moc niewidzialności ). Koleżanki zaproponowały, że Emilia pójdzie z nimi, a one ją odprowadzą. Po upływie 30 minut dotarły do zamku. Emilka przewidziała, że w przyszłości będą miały kłopoty, jednak dziewczyny nie uwierzyły. Czarownica nauczyła się od córki przewidywania przyszłości i dowiedziała się, że do jej domu wejdą trzy dziewczynki, przygotowała się i przed zapukaniem: Dari, Kai i Amandy stała się niewidzialna.
Koleżanki zapukały do drzwi, jednak nikt nie otwierał. Pod zamkiem znalazły zaczarowany gwizdek. Magiczny przedmiot spełniał dwa życzenia. Najpierw koleżanki poprosiły o moc latania. Żeby gwizdek zadziałał, trzeba było zagrać specjalną melodię, która znały osoby powiązane z magią. Emilka zagrała piosenkę i życzenie się spełniło. Mama nowej koleżanki zaplanowała pułapkę. Pod kanapą zainstalowała specjalny mechanizm, który sprawiał, że jak usiądą na sofie to spadną do pomieszczenia pod ziemią. Weszły do środka. Czarownica cały czas je obserwowała, lecz one jej nie widziały. Daria zaproponowała, że usiądą na kanapie, bo bolą ją nogi. Emilka ostrzegała, żeby tego nie robić. Kolejny raz nie posłuchały i wszystkie usiadły. Wpadły do pomieszczenia, a czarownica zamieniła się w człowieka i powiedziała: „Zostaniecie tutaj”.
Nadszedł nowy dzień. Do domu czarownicy przyszli Ignacy i Amadeusz. Zaplanowali, że jutro napadną na wioskę, w której mieszkają dziewczyny. Koleżanki wszystko słyszały i postanowiły coś z tym zrobić. Przypomniały sobie, że mają gwizdek. Wykorzystały drugie życzenie, a mianowicie poprosiły, żeby ich wioska przybyła na ratunek. Po kilku minutach do drzwi zapukała policja, a Ignacego, Amadeusza i czarownicę zawieźli na komisariat. Dziewczyny długo krzyczały i burmistrz pomógł im wyjść. Wszystko opowiedziały i otrzymały medale za uratowanie wioski.
Wróciły do normalnego życia, a Emilka zamieszkała z Kają. I żyją tam po dziś dzień.
Wniosek nasuwa się sam, że warto pomagać innym, bo dobro zawsze do nas wróci.

Wiktoria Juźwiak, 4c

Dzieci i króliczki
Dawno dawno temu za górami za lasami żył sobie Wojtek i Marysia. Mieli jednego syna Michała. Był mądrym chłopcem, który chętnie pomagał rodzicom. Obok nich w starym domu mieszkali: Wiktoria i Bartek z mamą i z tatą. Wszyscy bardzo się lubili i spędzali dużo czasu na wspólnych babach.
Któregoś dnia Bartek i Michał bawili się w chowanego. Szukali Wiktorii, która schowała się w ogródku. Gdy jej szukali, zobaczyli, że w ich ogródku brakuje warzyw i owoców. Bartek i Michał zastanawiali się długo, kto mógł ukraść ich zbiory.
Po chwili z ukrycia wyszła Wiktoria. Powiedziała, że widziała trzy małe króliczki, które ciągnęły za sobą sporą ilość dużej i czerwonej marchewki. Dzieci postanowiły ich poszukać. Gdy się skradali za nimi, usłyszeli cichutkie chrupanie, które odbiegała z malutkiej norki pod drzewem. Zajrzeli tam i zobaczyli trzy małe króliczki. Nazywały się w Hania, Emilka i Alex. Dzieci zapytały:
– Dlaczego zjadłyście wszystkie owoce i warzywa?
– Byliśmy głodni i musieliśmy zrobić zapasy na zimę – odpowiedziały zwierzątka.
Dzieci postanowiły posadzić więcej warzyw i owoców, by starczyło dla wszystkich.
Wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Spędzali ze sobą bardzo dużo czasu na psotach i zabawach.
Morał: „Prawdziwych przyjaciół poznajemy z biedzie”

Emilia Kupzok, 4c